środa, 31 października 2012

Tak sobie popiszę

Ostatnio odkrywam, że nie mam nic wspólnego z pozytywnym stosunkiem do życia.

Przepieprzyłam dzisiaj połowę moich miesięcznych wpływów, czyli 60zł, w szmatlandach, a jeszcze nawet do mnie nie dotarły (w sensie wpływy).

Duży kot wraz z nadejściem przymrozków ostatecznie przykleił się do grzejnika. Przewidywany termin odklejenia: marzec 2013. Mały kot porzucił dążenie do niezależności, w związku z czym - w odróżnieniu od kota dużego - większość czasu spędza na nas albo pod kołdrą, pod warunkiem, że któreś z nas też się pod nią znajduje.

Przegrzebałam dno kosza z praniem i odnalazłam coś, czego miałam nadzieję nie oglądać jak najdłużej - grube, ciepłe, wielkie i w ogóle nie uważane za odstręczające przez mojego faceta dresy. Nie może ich uważać za odstręczające, bo ma takie same. Skoro kobieta dobrze w męskiej koszuli, to czemu nie w męskich dresach? "Sej jes tu de dres" po pongliszowemu zyskuje zupełnie nowe, znacznie bliższe mojemu serduszku znaczenie. Jeśli to nie pomoże - przykleję się do grzejnika obok dużego kota.

haft-miejski.blogspot

4 komentarze:

  1. Ja nie wiem jak ludzie potrafią chodzić po domu w np spódnicy i koszuli itd.

    Akurat luźnych rzeczy nie lubię, a dopasowane, ale dres to jest to:D

    OdpowiedzUsuń