środa, 22 sierpnia 2012

Staję się nerdem

Przed Państwem potencjalnie najbardziej bezużyteczna aplikacja na Androida ever - soundbox z wariacją na temat Harder Better Faster Stronger Daft Punk, którego wcale nie lubię. Apka z gatunku toaletowych, czyli mniej wymagający surogat prasówki kibelkowej. Jestem mistrzem reklamy, nie? Ale zrobiłam grafikę! Pierwszy raz w życiu! Do tej pory największym moim osiągnięciem na tym polu była obróbka zdjęcia, żeby było mniejsze i miało ładniejsze kolorki (w mojej skromnej opinii). W każdym razie jest za darmo, więc się wpisuje w tematykę blogaska. Ściągnąć se można TUTAJ.
A wygląda to-to tak - tadaaaa!
Od czegoś trzeba zacząć, nie?
Za jakiś czas chyba wyewoluuje i będzie DaftPademHero, czyli gierką a nie soundboxem i nawet będzie zapisywanie wyników na stronie!

Edit: kolega-współautor mnie ochrzanił, że są inne bardziej bezużyteczne, więc muszę się wycofać z tych słów. Przykro mi. Straciliśmy tytuł.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Migawki

Arachnofobom i malkontentom dziękujemy. Nie wszystko musi być po coś!











Miał być smalec, to będzie: łan handryd persent vegan! Nie pamiętam (serio, przez 8 lat można zapomnieć) jak smakuje smalec ze świni, ale ten jest barrrrdzo dobry! (i zajebiście tuczący, ale zrobiłam dzisiaj z dziesięć kilometrów piechtą, to sobie mogę). Jak coś nam z tego wyjdzie, to będą wegańskie śledzie (a co, właśnie się octują czy co tam się dzieje ze śledziami). Jak mi się będzie chciało, to zrobię Wam jeszcze wegańską rybę po grecku (Wam, bo sobie już robiłam, ale wiecie, pics or didn't happen), i nie, nie jestem weganką, z rzadka nawet aspiruję, ale lubię robić w konia mięsożerców. 
Tadaaaa wegański smalec!

piątek, 3 sierpnia 2012

Relacja dla czymających

Kto trzymał za mnie dziś kciuki - poszło Wam nad wyraz dobrze, wprawdzie obydwa mieszkania były już wynajęte (przy czym o jednym wynajęciu dowiedziałam się już po tym, jak mój mózg zdążył wypłynąć przez lewe ucho na chodnik pod klatką kamienicy, bo przygrzało mi słońce i zrobiła się z niego zupa - czekałam raptem 20 minut, gdy w końcu zadzwoniłam do Miłej Pani, żeby się dowiedzieć, że to już nieaktualne - sucz pominęła kwestię poinformowania mnie o tym), ale, ale! Wymienią nam okna! Zostajemy w Dziupli po wsze czasy, aż osiągniemy zdolność kredytową i kupimy sobie podobną Dziuplę!

Jak mogłabym zostawić taką kucheneczkę, z pralką, psią dupą i niedomykającymi się szafkami? No jak?

środa, 1 sierpnia 2012

Jeżu śnięty!

Ostatnie dni mijają mi pod znakiem niechcemiesie. Polega to na tym, że z zaplanowanych rzeczy robię 30%, a pozostałe odkładam na jutrosiezrobi. W 30% nie zawierają się żadne zdjęcia (zwłaszcza smalcu, który, nota bene, wyszedł zajebisty), sprzątanie w szafie, robienie kreatywnych obiadów (chociaż pora sprzyja, bo gotuję je mniej-więcej na 23:00), spotykanie się z kimkolwiek i jeszcze masa rzeczy, które by się przydały.

Z rzeczy za minimalną: muszę wyczarować 300zł na dopłatę do prądu za zimę i znaleźć mieszkanie, które ma więcej niż 10m2, nie jest zagrzybione, nie leży na zadupiu i mieści się w zaplanowanym budżecie, bo w Dziupli zamarzniemy zimą - rozstanie będzie trudne i ciężkie, bo będę tęsknić za pralkową telewizją, dziwną muzyką do drugiej w nocy i brakiem miejsca na naczynia... Trzymaj kciuki kto może, bo jutro oglądam dwie nowe skryjdy na koty, w tym jedną stanowczo bardziej hardcore'ową - CZTERNAŚCIE METRÓW! Wygląda genialnie na zdjęciach, ale bez wizji lokalnej to se ne da. Jeśli się na nie zdecydujemy, to pewnie zostanie nowym hitem na blogasku, serio. Też ma antresolę. I to taką z barierką! Odkryjemy nowe oblicze luksusu!

Żeby nie było zbyt łyso: sto lat za Murzynami foto z serii "łots in maj beg"