piątek, 21 września 2012

Wywakacjowałam się

Sprawa wygląda mniej-więcej tak, że czas się chyba ogarnąć po sezonie ogórkowym - nie wiem, czy ktoś tu zajrzy, bo 98% odwiedzin było z Wizażu, na który ekstremalnie nie chce mi się wchodzić (to u mnie sprawa regularna - uzależniam się od jakiegoś forum [Wnętrza mieszkań, Wizaż, O imionach i jeszcze parę innych], tracę na tym masę czasu, a potem mi się nudzi i tyle z tego wychodzi). Generalnie tymczasowo jestem internetowym mizantropem z racji ożywienia życia towarzyskiego fejs tu fejs. W planach na najbliższy czas mam założenie hostelu, bo po wakacjach mam spore doświadczenie na tej płaszczyźnie - zapasowa kanapa w centrum Krakowa wystarcza, żeby wszyscy starzy znajomi lubili cię bardziej...

Kwestie życiowe są dosyć niezmienne, to znaczy żyję, mieszkam gdzie mieszkałam, żyję z kim żyłam, bla bla.
Koty ostentacyjnie słaniają się z głodu, bo zaczęły się przelewać przez palce i dietetyk (czyt. mój G) uznał, że będziemy je karmić ilościami zalecanymi przez producenta, a nie jak dotąd "żryj biedny koteczku aż ci oczka wyjdą". Ubyło nam jednego szczurka, ale potem przybył nam jeden szczurek (tak jest w koło Macieju od 2008 roku), chomik jest niezmiennie niezniszczalny - tyle o zwierzątkach.

Z ciekawostek wpisujących się w tematykę bloga - odkryciem roku jest to mydło, które powoli zastępuje mi wszystko po kolei (zaczęło się od żelu do twarzy - jest epickie, potem preparat do czyszczenia biżuterii i vanish, DZIAŁA, zastanawiam się, kiedy przyjdzie pora na żel pod prysznic i szampon, na pastę do zębów się nie odważę) - jestem w lekkim szoku, bo kupiłam je w jakimś PSS Społem z okrzykiem "jakie śliczne opakowanie ja chcę to mieć chcę chcę postawię na półeczce". Proste rozwiązania są najdoskonalsze.

Jutro mamy wesołą wycieczkę, bo jedziemy do Huty zwiedzać, no, hutę - jaram się jak Joanna d'Arc na stosie. Chciałam porobić zdjęcia, ale oczywiście jest absolutny zakaz, więc nie będzie fotorelacji.
Mam za to fotorelację z Sandomierza, ale - jako, że przebiegliśmy przez miasto w ciągu 15 minut - większość zdjęć nie nadaje się do oglądania. Mam tylko psa - ładnego psa, bo mojego.