piątek, 3 sierpnia 2012

Relacja dla czymających

Kto trzymał za mnie dziś kciuki - poszło Wam nad wyraz dobrze, wprawdzie obydwa mieszkania były już wynajęte (przy czym o jednym wynajęciu dowiedziałam się już po tym, jak mój mózg zdążył wypłynąć przez lewe ucho na chodnik pod klatką kamienicy, bo przygrzało mi słońce i zrobiła się z niego zupa - czekałam raptem 20 minut, gdy w końcu zadzwoniłam do Miłej Pani, żeby się dowiedzieć, że to już nieaktualne - sucz pominęła kwestię poinformowania mnie o tym), ale, ale! Wymienią nam okna! Zostajemy w Dziupli po wsze czasy, aż osiągniemy zdolność kredytową i kupimy sobie podobną Dziuplę!

Jak mogłabym zostawić taką kucheneczkę, z pralką, psią dupą i niedomykającymi się szafkami? No jak?

13 komentarzy:

  1. No to świetnie :D. Przynajmniej ominie was pudłowy chaos, gdzie wszystko jest wszędzie i potem ciężko cokolwiek znaleźć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj już nawet nie chodzi o chaos, bo ja lubię takie rzeczy (w domu rodzinnym przemeblowywałam mój pokój jakiś milion razy, wszystko wywalając ze wszelkich szaf, komód itd., poza tym i tak połowę rzeczy mamy w pudłach :D), po prostu loffciam to mieszkanie i żadnego lepszego nie znajdę, chociaż to jest arcyzimne zimą i w ogóle - moja mama tak teraz szuka pracy, niby swojej nie cierpi, ale jak przychodzi co do czego, to po rozmowie zawsze stwierdza "ale oni tam tak źle księgująąąą, u mnie to jest wszystko zgodnie z przepisami, a oni tam źle VAT liczą, buuuu" :D

      Usuń
  2. Niestety w drugą stronę też to działa, wczoraj wystawiły mnie dwie panienki, a ja specjalnie leciałam do domu z prędkością światła, żeby jeszcze ogarnąć łazienkę, zanim przyjdą, zamiast pójść jak człowiek na kawę; małpy jedne.
    Urocza kucheneczka :) A nie pryska Ci na obrazki z patelni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, pryska, ale chodzi o to, żeby nie pryskało na ścianę, bo jeszcze sobie tam szybki nie zamontowaliśmy (a mamy w planach taką hartowaną trzasnąć) - na ramkę sobie psiknę jakimś specyfikiem i wytrę, a z farby, nawet zmywalnej, nie idzie mi to jakoś specjalnie dobrze ;)

      Usuń
  3. No to superowo :) A zimne temperatury konserwują i zapewniają długowieczność, tak przynajmniej zapewniał mój ojciec utrzymując temp 17 stopni zimą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W Dziupli masz większą kuchnię niż ja w 46 metrach :)) Piękna jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Dziupla cała jest kuchnią, dlatego dobrze mi się w niej gotuje, ale nie mam gdzie po niej łazić, więc dupa rośnie <3

      Usuń
  5. Jak mogłaś w ogóle chcieć się stąd wykurzyć ;( I to dlaczego? Bo winter is coming? Nie takie rzeczy się da przeżyć :D Nie oddałabym tego mieszkania za nic na Twoim miejscu ^^ Poza tym, skoro "dupa rośnie", to będzie zimą cieplej, profit :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, dobra, ale średnia temperatura w okolicach stycznia wynosiła tutaj może ze 14 stopni, a czasami rano spadała do dziewięciu ;) Fakt, że na górze, gdzie śpimy, było sporo cieplej, ale nadal - nie wiem, jak to przetrwaliśmy! Chyba tylko z miłości do hacjendy ;)

      Usuń
  6. :D:D:D
    ale blogaska masz pastelowego jak Kasia Tuskówna (te paseczki w tle). Taka pastelowa psychodela, ja teraz sobie robię w ciapki czy tam mazaczki :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masziiiinkoooo, ale to jest CMYK tylko w takiej lajtowej wersji, powinnaś docenić!

      Usuń
    2. Doceniam, doceniam :)

      Usuń